Chrześcijanin potrzebuje, co pewien czas, głębszych przeżyć religijnych poprzez udział w jakichś aktach kultu w wielkiej masie ludzi. Takie sytuacje dają poczucie wielkości i siły oraz wywierają pozytywny wpływ na identyfikację z Kościołem i przeżywanie własnej tożsamości chrześcijańskiej, a także narodowej.
Starsi pamiętają pierwszą pielgrzymkę św. Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979 r. Na spotkania z Ojcem Świętym przybywały miliony Polaków, zasłuchanych w jego nauczanie. Ta papieska pielgrzymka rozbudziła w naszym narodzie poczucie godności i siły do tego stopnia, że opadły z nas kajdany obezwładniającego strachu przed komunistyczną władzą. Podziemny ruch „Solidarność” wyszedł na ulice, zadomowił się w zakładach pracy, ogarnął cały kraj. Wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny nie zdołał tej siły narodu obezwładnić. Następne pielgrzymki Ojca Świętego do Polski jeszcze bardziej nas umocniły. Toteż nic dziwnego, że system komunistyczny runął najpierw w Polsce.
Podobny entuzjazm i siły ducha rozbudzają inne wielkie zgromadzenia, jak na przykład Światowe Dni Młodzieży czy nawet corocznie organizowane Spotkania Młodych Archidiecezji Przemyskiej.
Te spostrzeżenia można odnieść także do wydarzenia z 17 października bieżącego roku. Odbyła się w tym dniu pielgrzymka do Źródeł Sanu, na Cmentarze z Pierwszej Wojny Światowej i do wielu innych historycznych miejsc. Czynny udział w tej pielgrzymce wzięły także władze i pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz fachowo przygotowani prelegenci. Uczestnicząc we wspólnej drodze, w atmosferze zadumy i modlitwy, my – pielgrzymi, odkrywaliśmy, że mimo różnic, łączą nas te same pragnienia i solidarne zdążanie do tego samego celu, zwłaszcza do pogłębienia szacunku dla ziemi ojczystej i dla tak wielu pomników naszej historii. Dojrzewała w nas decyzja do dochowania wierności Bogu i Ojczyźnie także na zwykłych ścieżkach naszej codzienności.
Ta nasza codzienność nie powinna być szara ani ponura. Jezus przedkłada nam świetliste horyzonty. Kieruje do nas podnoszące na duchu i zobowiązujące stwierdzenie: „Wy jesteście solą ziemi” (Mt, 5, 13). Odwołując się do podstawowego przeznaczenia soli jako środka konserwującego, trzeba przyjąć, że metafora soli oznacza, iż mamy z jednej strony zachowywać czystość i nieskażoność, a z drugiej – wpływać na świat w celu zachowania go od zepsucia. Z kolei zdolność soli do oczyszczania wskazuje, że naszym zadaniem jest także oczyszczanie świata. Wreszcie właściwość soli jako przyprawy niezbędnej do nadania smaku pokarmom metaforycznie oznacza, że nasza misja na świecie jest niezbędna i niezastąpiona. Na konieczność tej misji Jezus wskazuje w pytaniu retorycznym: „Jeśli sól zwietrzeje, czymże ją posolić” (Mt 5, 13). Następnie dopowiada, że zwietrzała sól „na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (tamże). Taka oto, nie tylko ponura, lecz wręcz tragiczna perspektywa czeka „zwietrzałych” chrześcijan.
Jeszcze mocniej przemawia do nas metafora światła: „Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,14). Jesteśmy na świeczniku, wszyscy na nas patrzą i oczekują odpowiedniego postępowania: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).
Zatem po różnych uroczystościach przeżywanych w ciągu minionego lata, zwieńczonych w dniu 17 października, nie weszliśmy w czas pusty i jałowy. Wprost przeciwnie! Dany nam przez Boga czas jest wielkim skarbem. Trzeba go mądrze zagospodarować. Będąc chrześcijanami, wciąż, a zwłaszcza w czasie aktualnych zawirowań, jesteśmy światu potrzebni jako sól ziemi i światło świata. Dlatego nie zamykajmy się w sobie. Odrzućmy, jako niegodne nas, egoistyczne porzekadło: „każdy sobie rzepkę skrobie”. Otwórzmy się szeroko na świat i ludzkie problemy. Wtedy łatwiej nam będzie wypracować w sobie postawę służby, za wzorem Jezusa, który przyszedł po to, aby służyć, i który oddał swoje życie za nasze zbawienie.
Służyć Bogu i ludziom! Jak piękny jest ten ideał. Jest to najlepsze ustawienie i spożytkowanie swego życia i droga do szczęścia, zapoczątkowanego już tutaj, na ziemi. Wejdźmy z odwagą i mocą na tę drogę. Oby nasze kroczenie nią było jednoznaczne i przejrzyste!
Bogu niech będą dzięki za tylu dobrych ludzi, z którymi było nam dane w tym roku się spotkać, czy nawet współpracować, i ubogacić się ich ideałami i entuzjazmem życiowym. Dziękujemy Bogu i ludziom, którzy podjęli trud uporządkowania i odnowienia wielu zabytków sprzed około stu laty, w tym także cmentarzy z okresu Pierwszej Wojny Światowej.
Chcemy iść dalej przez życie z podniesionym czołem, w Bogu pokładając naszą nadzieję.
Ks. Marek Typrowicz Ks. Piotr Bartnik Ks. Kazimierz Bełch